Dwa mecze, dwie porażki, zero strzelonych goli, trzy stracone – to bilans występów Korony pod wodzą trenera Mirosława Smyły. Kielczanie przegrali mecz ligowy w Gdańsku z Lechią i pucharowy przed własną publicznością z Zagłębiem Lubin. 50–letni szkoleniowiec uważa, że zespół jest na fali wznoszącej i zwycięstwa są kwestią czasu.
– Można oceniać to wszystko przez pryzmat porażek, albo przez pryzmat postępów. Chcemy iść cały czas do przodu i wygrywać. Myślę, że jesteśmy już bliżej zwycięstwa, które zespołowi się powolutku zaczyna należeć. Jak zagra się jeden, drugi, trzeci dobry mecz, to się w końcu wygrywa. Zanim dziecko nauczy się chodzić, to ileś razy się przewróci i my jesteśmy na tym etapie. Myślę jednak, że już bliżej tego stabilnego chodzenia. Przyjdzie ten dzień, że Korona będzie zdobywała bramki. Trzeba ciężko pracować i dążyć celu. Nie mam żadnych wątpliwości, że chłopaki chcą. Fala wznosząca zespół jest, brakuje tylko tego najważniejszego, na co wszyscy czekamy, czyli zwycięstwa. Jeżeli będziemy tak pracować, ono przyjdzie prędzej czy później – stwierdził Mirosław Smyła.
Już w piątek w 10. kolejce PKO Ekstraklasy Korona Kielce zmierzy się na „Suzuki Arenie” z wiceliderem rozgrywek Śląskiem Wrocław. Mecz rozpocznie się o godzinie 20.30 i w całości będzie transmitowany na antenie Radia Kielce.