Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie pożaru składowiska odpadów w Fałkowie. Prawdopodobnie odpady nie były tam odpowiednio składowane. Na razie ciężko też ustalić jakiego rodzaju odpady tam się znajdowały.
Jak informuje Daniel Prokopowicz rzecznik Prokuratury Okręgowej w Kielcach, na składowisku ciągle dogaszany jest pożar, co uniemożliwia oględziny na miejscu.
– Zabezpieczyliśmy dokumentację dotyczącą składowiska, powołaliśmy biegłego, który podjął czynności. Przesłuchano pierwszych świadków, zbieramy materiał dowodowy. Sprawdzimy, czy były tam odpady, które nie powinny się tam znaleźć. Właściciel Polskich Odpadów Komunalnych został przesłuchany. Ustalamy, co jest przyczyną pożaru i jakiego rodzaju odpady spłonęły – wyjaśnia Daniel Prokopowicz.
Wysypisko działało legalnie, starostwo powiatowe wydało zgodę na składowanie odpadów w tym miejscu. Jak informowaliśmy wcześniej, Świętokrzyski Inspektorat Ochrony Środowiska od miesiąca prowadził tam badania w związku z podejrzeniem o niewłaściwym składowaniu odpadów. Pożar przerwał te badania.
Strażacy ustalili, że odpady nie były składowane według zgłoszonego do nich planu. Powinny się tam znajdować 2 hałdy o wymiarach: 40 x 38 m. Tymczasem hałda w momencie wybuchu pożaru miała 100 x 80 m i była poza rejonem, który wynikał z projektu – informuje Mariusz Czapelski, rzecznik Straży Pożarnej w Końskich Właściciel Polskich Odpadów Komunalnych złożył wyjaśnienia, jednak prokuratura nie podaje ich treści ze względu na dobro postępowania. Trwa kompletowanie materiału dowodowego.
Nadal trwa tymczasem dogaszanie pożaru. Na miejscu jest 11 jednostek PSP i OSP, a także koparki i ładowarki, które rozgarniają wysypisko. Poszczególne jego części przelewane są wodą. Jest ona dostarczana przez tzw. magistralę, zbudowaną od zbiornika w Starzechowicach do zakładu. Ma ona 3 km długości. Dogaszane pogorzeliska może potrwać tydzień lub dłużej.