W 1996 roku podczas dwóch uroczystości w Polsce medale Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata odebrali przedstawiciele 7 rodzin z Rytwian i Czajkowa. Ponad 50 lat wcześniej, w czasie II wojny światowej wszyscy odznaczeni solidarnie zaangażowali się w pomoc kilkunastu Żydom, którzy przebywali w getcie w Staszowie.
Pomoc zainicjowała młoda nauczycielka Irena Dyrcz. Zorganizowała ona ucieczkę Żydów z getta i przy współpracy z Marią i Szczepanem Gawłami namówiła grupę Polaków do udzielenia schronienia uciekinierom.
Wśród ukrywających była m. in. Marianna Hara i jej mąż Szczepan. Jak wspomina syn odznaczonych Jan Hara, właściwie to nie rodzice, a dziadek, Jan Kotlarz, zdecydował, że w gospodarstwie ukryją Żydów. Znał ich jeszcze sprzed wojny. Wspólnie z zięciem wykopał dla nich kryjówkę w ziemi, pod podłogą domu. Wejście znajdowało się w podłodze wykonanej z desek i było zasunięte łóżkiem. Żydzi ukrywali się tam szczególnie zimą.
Według wspomnień Marianny Hary, w jej domu ukrywał się Szymon Rottenberg, który był fotografem, Elias Frydman – dentysta oraz Meir Bydlowski. Z zapisów na stronie Yad Vashem wynika, że schronienie znalazł tam też Samuel Szaniecki.
Marianna Hara gotowała dla ukrywających się obiady. Jej ojciec, Jan Kotlarz i mąż Szczepan Hara dbali o zaopatrzenie i niejednokrotnie za pieniądze przekazywane przez Żydów kupowali żywność. Na posiłki przychodzili także Żydzi, którzy ukrywali się w innych miejscach.
Prawdopodobnie ukrywani nie tylko kontaktowali się ze sobą, w czym, jak wspomina Jan Hara, pomagał im m. in. jego dziadek Jan Kotlarz, ale także zmieniali miejsca ukrycia i przemieszczali się pomiędzy gospodarstwami polskich rodzin, zaangażowanych w pomoc. Według świadectw opublikowanych na stronie Yad Vashem, u Antoniego Tutaka ukrył się Maurice Frydman (Freeman) i Alexander Erlichman. Z kolei u Marii i Szczepana Gawłów ukrywali się: Samuel Szaniecki, Szymon Rottenberg, Alexander Erlichman, Abe Sterbberg, Alexandra Frydman oraz Regina, Elias, Stefan i Maurice Frydman (Freeman). Ci sami Frydmanowie ukrywali się także u Katarzyny i Franciszka Brzyszczów, u Janiny, Ireny i Michała Dylów oraz u Reginy Ślęzak-Gawlak z d. Dyl.
Polacy ratujący Żydów byli zagrożeni nie tylko ze strony niemieckiego okupanta, ale także ze strony m.in. bandyckich grup rabunkowych, złożonych z Polaków. Właśnie taka grupa napadła na Katarzynę i Franciszka Brzyszczów, żądając wydania ukrywanych Żydów. Brzyszczowie zostali pobici, ale nie wydali nikogo z ukrywanych, ani z ukrywających. Podobny napad o charakterze rabunkowym miał miejsce także u Gawłów. Szczepan Gaweł został zamordowany. Byli ludzie i ludziska – wzdycha Jan Hara. Mimo tej tragedii, nikt nie wydał Żydów, a pozostali Polacy zaangażowani w pomoc nie zaprzestali jej udzielać, dzięki czemu ocalili ukrywanych – mówią historycy Ewa Kołomańska i dr Tomasz Domański.
Wszyscy ukrywani Żydzi szczęśliwie przeżyli okupację i wyjechali z kraju.