Kwestią współpracy przy organizacji Dymarek Świętokrzyskich prawdopodobnie zajmie się sąd. Świętokrzyskie Stowarzyszenie Dziedzictwa Przemysłowego rozważa wystąpienie na drogę prawną w związku z wypowiedziami przedstawicieli gminy Nowa Słupia, które pojawiły się w artykule Echa Dnia.
Prezes Stowarzyszenia Andrzej Przychodni uważa, że reprezentowana przez niego organizacja została publicznie oskarżona o niewłaściwe wykorzystywanie publicznych pieniędzy, co według niego jest nieprawdą. Andrzej Przychodni zaznacza, że o ewentualnym złożeniu pozwu zdecyduje wspólnie z pozostałymi członkami zarządu stowarzyszenia. Jednak według niego, próba przedstawienia stowarzyszenia jako podmiotu, który próbuje przywłaszczyć sobie publiczne pieniądze wypracowane w gminie wyłącznie za nazwę „Dymarki Świętokrzyskie”, nie prowadzi do rozmów przy wspólnym stole.
W rozmowie z Radiem Kielce Andrzej Przychodni dodał, że takie wypowiedzi uważa za próbę deprecjonowania pracy stowarzyszenia na rzecz Dymarek, a także muzealników i rekonstruktorów, którzy co roku przyjeżdżają na to wydarzenie z kraju i zagranicy.
Wójt Nowej Słupi Andrzej Gąsior podkreśla, że gmina docenia wiedzę członków stowarzyszenia w zakresie starożytnego hutnictwa i chce nadal współpracować przy organizacji imprezy. Jednak nowy znak pod nazwą „Dymarki w Nowej Słupi” został zarejestrowany na wypadek, gdyby stronom nie udało się porozumieć w kwestiach finansowych. Wójt zaznacza, że do tej pory program inscenizacji nie był konsultowany z gminą. Stowarzyszenie przedstawiało propozycję i informowało, ile będzie kosztować jej realizacja. Andrzej Gąsior chce, aby gmina miała wpływ na to, ile będą kosztować inscenizacje. Obawia się sytuacji, że w przypadku braku kwoty wymaganej przez stowarzyszenie Dymarki nie zostaną zorganizowane.
Andrzej Przychodni zaznacza, że w tym roku gmina Nowa Słupia przekazała na prezentacje archeologiczne 35 tysięcy złotych, a pozostała kwota pochodziła z funduszy szwajcarskich oraz dotacji Ministerstwa Kultury i Urzędu Marszałkowskiego. Jednak wójt Nowej Słupi Andrzej Gąsior argumentuje, że co roku to gmina zabiega o pozyskanie wszystkich dotacji. Dodaje, że stowarzyszenie pozyskało takie wsparcie tylko raz w ubiegłym roku, z Funduszu Wyszehradzkiego.
Opatentowanie znaku „Dymarki Świętokrzyskie” wiąże się z tym, że podczas wydarzenia stowarzyszenie prezentuje wyniki swoich badań nad starożytnym hutnictwem. Pieniądze z umowy licencyjnej są przeznaczane m.in. na realizację pokazów i promowanie ich - wyjaśnia Andrzej Przychodni. Stowarzyszenie prowadzi oficjalną stronę internetową Dymarek i zleca materiały promocyjne, takie jak plakaty i zaproszenia. Poza tym kilkuset rekonstruktorom należy zapewnić przynajmniej częściowe wyżywienie i nocleg. Andrzej Przychodni dodaje, że w latach, w których było mniej dotacji stowarzyszenie starało się dopasować program do możliwości.
Świętokrzyskie Stowarzyszenie Dziedzictwa Przemysłowego organizuje pokazy podczas Dymarek Świętokrzyskich od 18 lat. Z powodu nieporozumień z gminą Nowa Słupia, stowarzyszenie w 2003 roku przeniosło z tej miejscowości do Starachowic piknik archeologiczny Żelazne Korzenie.