Prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama zaprosił swojego następcę Donalda Trumpa na spotkanie w Białym Domu. Ma do niego dojść już dzisiaj, obaj politycy mają omawiać przekazanie władzy nad Ameryką. Barack Obama w przemówieniu, które wygłosił w środę przed Białym Domem, wezwał mieszkańców swego kraju do zjednoczenia i wspólnej pracy na rzecz Stanów Zjednoczonych.
– Nie jesteśmy najpierw Demokratami czy najpierw Republikaninami, tylko przede wszystkim Amerykanami i patriotami i chcemy wszystkiego, co dla naszego kraju najlepsze – mówił Barack Obama na schodach prowadzących do ogrodu różanego. Prosił mieszkańców swego kraju, by mimo wyniszczającej kampanii i różnicy zdań, która tak mocno uwidaczniała się w ostatnich dniach, potrafili pracować razem. – Każdy jest zły, jeśli jego strona przegrywa wybory, ale już dzień później trzeba się skupiać na tym, że jesteśmy częścią jednego zespołu – mówił prezydent.
Jego następca przyjął zaproszenie na spotkanie. Donald Trump nie poinformował o tym osobiście, ale uczyniła to szefowa kampanii kandydata Partii Republikańskiej – Kellyanne Conway. Dodała, że rozmowa telefoniczna obu polityków miała ciepły charakter, a sam Donald Trump nie ukrywał podekscytowania szybkim spotkaniem z Barackiem Obamą.
Następny amerykański prezydent otrzymywał wczoraj szereg gratulacji płynących z całego świata, ale zwycięstwa pogratulowała mu także jego konkurentka. Hillary Clinton nie uczyniła tego w nocy, ale późnym przedpołudniem. – Mam nadzieję, że odniesie sukces dla wszystkich Amerykanów – powiedziała do swoich wolontariuszy zebranych w Nowym Jorku. – Wiem, jak bardzo rozczarowani się czujecie. Ja również to czuję, podobnie jak dziesiątki milionów Amerykanów, którzy swoje nadzieje i marzenia pokładali w tym wysiłku. To boli i będzie bolało jeszcze długo – dodawała, podkreślając, że kraj jest podzielony znacznie bardziej, niż się to wydawało.
Zwycięzca amerykańskich wyborów jest już uznany, ale liczenie głosów wciąż się jeszcze nie skończyło. Donaldowi Trumpowi przydzielono jednak dotychczas 279 głosów elektorskich, co oznacza pewność wygranej, bowiem Hillary Clinton uzyskała ich 228. 31 do rozdysponowania z Arizony, Michigan i New Hempshire nie wpłynie już na ten wynik. Głosowanie pośrednie jest specyfiką systemu wyborczego Stanów Zjednoczonych, a wtorkowe rezultaty na pewno ożywią dyskusje nad jego zmianą. Zliczając głosy nie w poszczególnych stanach, ale w całym kraju okazałoby się bowiem, że zwycięzcą została Hillary Clinton, na którą zagłosowało ponad 59 milionów 614 tysięcy osób, a na Donalda Trumpa ponad 59 milionów 611 tysięcy, czyli o 202 tysiące mniej. Ich skupienie w najważniejszych stanach pozwoliło jednak na osiągnięcie zwycięstwa w całym kraju.