Generał broni i działacz komunistyczny, były minister spraw wewnętrznych. Zmarł Czesław Kiszczak. Miał 90 lat. W latach 1979-1981 kierował wywiadem i kontrwywiadem wojskowym, był członkiem Biura Politycznego KC PZPR. Bliski współpracownik generała Wojciecha Jaruzelskiego. Należał do Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, brał udział w organizowaniu stanu wojennego w Polsce.
Od 1981 do 1990 roku był ministrem spraw wewnętrznych. Gospodarz i uczestnik rozmów w Magdalence i prac Okrągłego Stołu. Po wyborach kontraktowych w 1989 roku Kiszczak został premierem, lecz nie sformował rządu. W pierwszym niekomunistycznym rządzie Tadeusza Mazowieckiego został wicepremierem i ministrem spraw wewnętrznych. W 1990 roku wycofał się z życia publicznego.
Był obciążany odpowiedzialnością za śmierć dziewięciu górników strajkujących w kopalni Wujek w grudniu 1981 roku oraz za wprowadzenie wraz z generałem Wojciechem Jaruzelskim stanu wojennego. Nigdy nie trafił jednak do więzienia. Odbyło się kilka procesów w sprawie dotyczącej śmierci górników. Generał był w nich uniewinniany, skazywany albo postępowania były zawieszane lub umarzane. Ostatecznie w lipcu 2013 roku Sąd Apelacyjny zawiesił proces bezterminowo. Z kolei za udział w grupie przestępczej, która wprowadziła stan wojenny, Kiszczak został skazany (w 2012 roku) na dwa lata więzienia w zawieszeniu. Obrońcy byłego szefa MSW wnieśli o jego uniewinnienie. Jednak ze względu na stan zdrowia oskarżonego sąd zawiesił badanie apelacji. W 2014-ym uznano, że generał Czesław Kiszczak może uczestniczyć w procesach sądowych. W czerwcu tego roku apelacja została oddalona, a wyrok stał się prawomocny.
Generał Kiszczak zainicjował akcję „Hiacynt” w 1985 roku, wymierzoną w środowisko homoseksualistów, podczas której zarejestrowano około jedenastu tysięcy osób. Był zaangażowany w tuszowanie morderstw Grzegorza Przemyka i księdza Jerzego Popiełuszki oraz innych naruszeń praw człowieka przez bezpiekę.
Zeznając przed sądem jako świadek w procesie generała Władysława Ciastonia, oskarżonego o kierowanie zabójstwem księdza, Kiszczak zaprzeczał, aby jego współpracownicy, w tym Ciastoń, byli winni śmierci kapłana. Zdaniem Kiszczaka, zabójstwo księdza Jerzego stanowiło prowokację wymierzoną przeciwko resortowi, którym kierował. Generał przez lata nie zmienił też zdania w kwestii wprowadzenia stanu wojennego, utrzymując, że działał w stanie „wyższej konieczności” wobec groźby sowieckiej interwencji.