Niektórzy pukali się w głowę. Inni czekali, kiedy zmieni zdanie. Mowa o Cezarym Łutowiczu – złotniku i artyście, który prowadzi swoją pracownię jubilerską w Sandomierzu. On jako pierwszy, 50 lat temu, wykorzystał krzemień pasiasty w biżuterii. I robi to do tej pory.
W czasach, gdy wyznacznikiem estetyki był rosyjski złoty pierścionek z czerwonym oczkiem, Cezary Łutowicz zaproponował biżuterię z krzemieniem pasiastym – kamieniem, który od końca neolitu był traktowany jako odpad przy pozyskiwaniu wapnia. Wyrzucano go na polne drogi – to była norma.
Łutowicz przełamał tradycję myślową, zmienił spojrzenie na biżuterię. Dziś ozdoby z tym kamieniem noszą przedstawiciele show biznesu m.in. Victoria Beckham i Robbie Wiliams, dyplomaci, a nawet koronowane głowy – królowa Belgii Matylda. Sandomierski złotnik prezentuje swoje dzieła na całym świecie, m.in. na wystawie podczas prezydencji Polski w Radzie Unii Europejskiej w 2011 r. Nieustannie robi swoje. W jego pracowni powstają kolejne egzemplarze biżuterii, a każdy jest jedyny i niepowtarzalny. W ślad za nim poszli inni złotnicy w kraju i za granicą.
Pierścień z 1973 roku, jeden z pierwszych egzemplarzy biżuterii z krzemieniem pasiastym wykonanej przez Cezarego Łutowicza / źródło: Muzeum Okręgowe w Sandomierzu
Zauroczenie od pierwszego wejrzenia
Krzemień pasiasty występuje tylko w jednym miejscu na ziemi i jest to teren obecnego województwa świętokrzyskiego. Wydobywany jest głównie w rejonie Krzemionek Opatowskich. Tak było już w neolicie. Służył do produkcji siekierek, przede wszystkim o znaczeniu kultowym i magicznym, ze względu na intrygujący układ pasów.
Gdy losy życiowe przywiodły Cezarego Łutowicza ze Słupska do Sandomierza, jako człowiek ciekawy świata i najbliższego otoczenia, zaczął poznawać specyfikę i ciekawostki terenu, w którym osiadł. Trafił do muzeum w Sandomierzu, gdzie na ekspozycji były siekierki z krzemienia pasiastego. Nigdy takich nie widział. Znane mu były podobne przedmioty i narzędzia z krzemienia czekoladowego, czarnego czy żółtego, jednak nie z pasiastego – taki zobaczył go pierwszy raz w życiu. Od ówczesnego dyrektora muzeum dowiedział się, że „jest to taki lokalny kamień”. Ta informacja zaintrygowała Łutowicza. Pojechał do Kielc, spotkał się z geologami, usłyszał, że naukowo potwierdzono fakt występowania krzemienia pasiastego tylko w rejonie Gór Świętokrzyskich. To dodało mu skrzydeł. Okazało się bowiem, że krzemień pasiasty spełnia trzy podstawowe cechy kamienia jubilerskiego: rzadkość występowania (jest rzadszy niż diament), dekoracyjność oraz twardość wynoszącą 7 w 10-stopniowej skali.
– To było w czasach, gdy oznaką zamożności i dobrego gustu, a także pozycji w społeczeństwie, był złoty rosyjski pierścionek z czerwonym oczkiem. A ja wtedy zaoferowałem… kamień z polnej drogi. Bo przecież tak od dziesiątków lat był traktowany krzemień pasiasty – z pogardą. Musiałem przyzwyczaić się do tego, że brano mnie trochę za szaleńca, dziwaka. Jednak mimo tego, albo wbrew wszystkim – zacząłem robić biżuterię z krzemieniem pasiastym. Miałem wtedy pracowników, którzy przerabiali rosyjskie pierścionki na gust bardziej europejski, dzięki czemu były pieniądze. A ja robiłem swoje – wspomina Cezary Łutowicz.
Pierwsze prace biżuteryjne trafiały do rodziny, do znajomych, były prezentami imieninowymi dla cioć i kuzynek.
– Miałem wtedy wrażenie, że one zakładają te rzeczy tylko wtedy, gdy wypada moja zapowiadana wizyta u nich – śmieje się pan Cezary.
Przyznaje, że pierwsze egzemplarze biżuterii z krzemieniem pasiastym były niedopolerowane, bo nie było czym je wygładzać. Złotnik jeszcze nie miał odpowiednich narzędzi. Wszystko trzeba było robić, uciekając się do swoich własnych sposobów, ale mimo to nie odpuszczał.
Krok pierwszy – krzemień na salony
Pierwsza wystawa biżuterii z krzemieniem pasiastym odbyła się w 1973 roku… w sieni Kamienicy Oleśnickich. Tam swoją siedzibę miało Muzeum w Sandomierzu. Dwa lata później w tym samym miejscu pokazał kolejną wystawę, a po dziesięciu latach biżuteria z krzemieniem pasiastym została pokazana w Muzeum Sztuki Złotniczej w Kazimierzu nad Wisłą, na zaproszenie Jerzego Żurawskiego, dyrektora muzeum.
– To było uwiarygodnienie moich działań, podziałało jak trampolina. Od tamtej pory nastąpiły zaproszenia do innych galerii i muzeów – kwituje to wydarzenie Cezary Łutowicz.
W następnych latach pokazywał swoją biżuterię z krzemieniem pasiastym na wystawach za granicą. Choć nie obyło się bez przygód i utrudnień, wynikających ze specyfiki tamtych czasów.
Pierwsza zagraniczna wystawa była zorganizowana w 1986 roku w Wiedniu, w galerii znajdującej się w pobliżu katedry. W ciągu pół wieku biżuteria z krzemieniem pasiastym miała swoje ekspozycje na czterech kontynentach.
Krzemień pasiasty posiada trzy najważniejsze cechy kamienia jubilerskiego: rzadkość występowania, dekoracyjność i odpowiednią twardość / fot. Cezary Łutowicz
Liczy się intuicja
Czy to przypadek, czy intuicja złotnika? Dlaczego nikt przez całe wieki i dziesięciolecia nie wpadł na to, aby unikatowy kamień, jakim jest krzemień pasiasty, wykorzystać w biżuterii? Trzeba było człowieka z zewnątrz, z innym spojrzeniem na bogactwo dawnej Ziemi Sandomierskiej, aby tak się stało? W tym roku mija 50 lat, odkąd Cezary Łutowicz rozpoczął swoją pracę z krzemieniem pasiastym, która stała się pasją jego życia. Wciąż ma zapas tego kamienia z 1971 roku. Kamień leżał na hałdzie w Śródborzu, a dozorca pozwolił mu wziąć tyle, ile chce – przecież był to odpad. Nie przywiązywano wówczas wagi do tego naturalnego bogactwa.
Teraz krzemień pasiasty jest marką Sandomierza, zyskał miano kamienia optymizmu. To polski kamień, nie ma go żaden inny kraj, w przeciwieństwie na przykład do bursztynu. Z okazji jubileuszu 50-lecia wykorzystania krzemienia pasiastego w biżuterii, na początku września 2022 roku w Sandomierzu odbędzie się Festiwal Krzemienia Pasiastego. Jednym z elementów obchodów jubileuszowych jest wystawa w Instytucie Polskim w Bratysławie, którą można oglądać jeszcze do połowy kwietnia.
Krzemień pasiasty jest formą skały osadowej zbudowanej głównie ze skrytokrystalicznego kwarcu z domieszką ziaren kwarcu, węglanu wapnia oraz opalu. Występuje w złożach wapienia w postaci bulastych konkrecji o średnicy do kilkudziesięciu centymetrów. Kwarc, z którego składa się krzemień, jest pochodzenia organicznego. Budowały z niego szkielety gąbki żyjące masowo w ciepłych morzach jurajskich około 150 mln lat temu. Kwarc wypłukany z obumarłych cząstek gąbek krystalizował się później wokół jąder krystalizacji, układał się koncentrycznie, tworząc na przemian jasne i ciemne smugi.