– Widok po ataku na Winnicę przypomniał mi historię obozów koncentracyjnych w Oświęcimiu – tak czwartkowy ostrzał Winnicy opisuje Victoria Huba, która była świadkiem tych tragicznych wydarzeń. W rosyjskim ataku na obiekty cywilne zginęły co najmniej 23 osoby.
Pochodząca z Winnicy Victoria, studiuje w Kielcach. Dziś wróciła z rodzinnego miasta do Polski. Nie sądziła, że będzie mogła pobyć ze swoją rodziną tylko jeden dzień.
– Nie byłam w domu rok i myślałam, że sytuacja trochę się uspokoiła, więc będę mogła spędzić czas z rodziną. Nie spodziewałam się, że będę musiała wracać tak szybko. Dojechałam na miejsce rano, a wieczorem tata kupił mi bilet i kazał szybko wracać do Polski. Pierwszy raz usłyszałam w moim mieście syreny alarmowe i wtedy moje serce pękało coraz bardziej – wspomina.
– Moja rodzina cały czas mieszka w Winnicy i przez rok się nie widzieliśmy. Chciałam, by wszyscy przyjechali do mnie, do Kielc, ale mama jest niepełnosprawna i po pierwsze było to bardzo trudne, a po drugie nie chciała. Wiadomo, że cały czas żyję w strachu i cały czas sprawdzam najświeższe informacje. Cały czas dopytuje ich, czy wszystko w porządku, czy mają gdzieś bezpieczne miejsce, ale tak naprawdę tam nie ma bezpiecznego miejsca, a kolejne ataki mogą się powtórzyć w każdej chwili – mówi Victoria.
Podkreśla, że sceny, które widziała w Winnicy przypominają jej historię niczym z Oświęcimia. – Po ataku widać było kłęby dymu i czułam wtedy zapach, którego nie zapomnę nigdy. Nie potrafię określić co to było, ale mocno czułam palący się plastik. Znajoma opowiedziała mi historię, że jej brat pojechał szukać tam swojej koleżanki, po której został tylko łańcuszek. Wtedy pomyślałam sobie, że w Winnicy dzieje się coś podobnego jak w Oświęcimiu, tylko wtedy po ludziach nie zostawało nic. Nie mogę uwierzyć, że teraz jestem w bezpiecznym miejscu, a jeszcze kilka godzin temu mogłam zginąć. To było centrum miasta, mógł tam ktoś iść na przystanek, spacerować z wózkiem czy pić kawę. Kiedy o tym opowiadam, czuję ogromny ból- przyznaje Viktoria.
Studentka dodaje, że jest wdzięczna za każdą pomoc ze strony Polaków, którą zauważa na każdym kroku. – Jestem dumna, że mogę przebywać w tym kraju, gdzie ludzie rozumieją, wspierają i potrafią oddać swoje oszczędności na pomoc Ukrainie. Czuję to wsparcie w każdej chwili i w każdym miejscu. Ludzie kiedy słyszą mój akcent pytają mnie, z którego regionu pochodzę, czy wszystko u mnie dobrze i to jest niesamowite- podkreśla Veronika.
W czwartkowym ataku rakietowym na centrum Winnicy zginęły co najmniej 23 osoby, w tym troje dzieci.