Według władz miasta, miała być sposobem szybkiej komunikacji mieszkańców z urzędnikami, ale jest kolejną fikcją. Na reakcję miejskich służb w aplikacji „Ulepszamy Kielce”, niektórzy użytkownicy czekają od stycznia.
Na tę sprawę zwrócił uwagę Piotr Kisiel, radny z klubu Prawa i Sprawiedliwości, który uważa, że miasto zamiast wykorzystać pomoc mieszkańców, kompletnie ich lekceważy.
– Jeżeli ktoś z mieszkańców zgłasza problem, to on jest oczywiście przyjmowany, jednak z udzieleniem informacji jaki jest postęp prac już tak kolorowo nie jest. Nie pojawiają się informację czy sprawa będzie załatwiona, czy zostanie odrzucona. Nie tak to powinno wyglądać, bo po to można wprowadzać do aplikacji zgłoszenia, by coś z tym zrobić, a nie przyjąć do wiadomości i zostawić – mówi radny.
Choć ratusz twierdzi, że służby miejskie powinny reagować na zgłoszenia niezwłocznie, okazuje się, że w regulaminie programu nie określono konkretnego terminu, w jakim wskazany problem musi być rozwiązany.
– W aplikacji możemy zobaczyć, że Miejski Zarząd Dróg dostał prośbę o podjęcie działań w styczniu i do tej pory nie ma żadnej wzmianki o tym, czy zostało to zrealizowane, a jeśli nie, to kiedy będzie. Jeden z mieszkańców postanowił zadzwonić do MZD i otrzymał odpowiedź o treści „nie mamy obowiązku wpisywania treści, bo nie ma tego w regulaminie”. Jeśli nie ma tego w regulaminie, to chyba czas go zmienić. Cóż z tego, że powołujemy do życia jakieś narzędzie skoro ono nie działa. A jeśli nie działa to czas na, jak mówi nazwa aplikacji, ulepszenie jej – dodaje Piotr Kisiel.
Bożena Szczypiór, zastępca prezydenta miasta twierdzi, że na razie trwa okres zaznajamiania się miejskich służb z działaniem programu, mimo że aplikacja została uruchomiona w styczniu. Na przełomie września i października regulamin ma zostać zmodyfikowany.
– Daliśmy wszystkim kilka miesięcy, by zapoznać się z działaniem aplikacji i zrozumieć do czego ona służy. Bo nie wszyscy pracownicy od razu zrozumieli jaki jest tego cel. Natomiast we wrześniu planuję spotkania z dyrektorami i pracownikami, którzy są w to zaangażowani, by ustalić pewną ścieżkę i sztywno określić ramy czasowe. Chcemy wprowadzić oznaczenia, np. kolorem żółtym kiedy zbliża się termin i czerwonym, kiedy jest już ostatni dzwonek lub termin został przekroczony – wyjaśnia Bożena Szczypiór.
Obecnie w aplikacji „Ulepszamy Kielc” zgłoszonych jest 5,7 tys. zdarzeń. Wdrożenie i utrzymanie aplikacji kosztowało 60 tys. zł, z czego 85 proc. pochodzi z unijnych funduszy.