Władze Kielc nie dbają o bezpieczeństwo korzystających ze zbiorników wodnych? Mimo ustawowego obowiązku, urzędnicy nie sporządzili rejestru, ani i analizy miejsc gdzie występuje zagrożenie dla osób kąpiących się.
Do kieleckiego ratusza w połowie maja br. trafiło w tej sprawie pismo od Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego RP, a także interpelacja Anny Myślińskiej, radnej Koalicji Obywatelskiej. Wszyscy zgodnie twierdzą, że brak takiej analizy stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa, a także łamie obowiązującą ustawę. Marcin Januchta, rzecznik prezydenta Kielce informuje, że miasto przeprowadzi taką analizę, lecz prawdopodobnie nie w tym roku.
– Przy uchwalaniu budżetu na rok 2024 r. zostanie zabezpieczona kwota potrzebna na przeprowadzenie takiej identyfikacji. Z naszych informacji wiemy, że koszty tej usługi sięgają 10 tys. zł lub więcej. Analiza miejsc wyznaczonych (np. baseny) jest sporządzona, lecz jeśli chodzi o otwarte obszary wodne, będzie to wykonywane sukcesywnie- zapewnia rzecznik.
Anna Myślińska jest zdziwiona, że miasto tuż przed zbliżającym się sezonem jeszcze takiego dokumentu nie posiada.
– Dla bezpieczeństwa mieszkańców, a szczególnie ludzi młodych, którzy rozpoczynają wakacje, te 10 tys. zł nie jest poważną kwotą. Weźmy pod uwagę, jak dużą kwotę przydzielono na klub Korona Kielce i zobowiązano się w kolejnych latach ją wypłacać. Mieszkańcy w takiej sytuacji mogą myśleć, że miasto nie do końca o nich dba, bo mniejsze jednostki samorządu terytorialnego już takie analizy mają. Mamy do czynienia z miastem wojewódzkim, więc powinno być to wykonane już dawno. Do ratusza napływały sygnały, że trzeba to zrobić, a jeśli miasto nie ma pieniędzy to może nie trzeba zatrudniać zewnętrznej firmy, a zlecić to komuś np. z Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji – zaznacza radna.
Analiza ma dotyczyć między innymi Zalewu Kieleckiego i Silnicy. Podobne dokumenty wykonały już znacznie mniejsze miejscowości, jak Gródek, Kościerzyna, Lubrza czy Gniewno.