Pacjentki z południa województwa nie będą mogły rodzić w szpitalach w Staszowie i Busku-Zdroju, pod znakiem zapytania stoi też Jędrzejów. Oddziały ginekologiczno-położnicze zawieszają działalność.
Dziś (wtorek, 23 kwietnia) w Świętokrzyskim Urzędzie Wojewódzkim odbyło się spotkanie dyrektorów szpitali zawieszających działalność oddziałów i tych, które mogą przejąć pacjentki. Mowa tu zwłaszcza o kieleckich placówkach: Świętokrzyskim Centrum Matki i Noworodka oraz Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Kielcach.
Angelina Kosiek, rzecznik wojewody świętokrzyskiego informuje, że staszowski oddział nie funkcjonuje od wczoraj (poniedziałek, 22 kwietnia), a ten w Busku-Zdroju zostanie zawieszony od 1 maja. Natomiast w Jędrzejowie na razie nie wskazano konkretnej daty, choć zaalarmowano, że może się to wydarzyć w niedalekiej przyszłości. Powodów jest kilka.
– To przede wszystkim brak lekarzy neonatologów, ale też mała liczba porodów. Zgodnie ze wszystkimi rekomendacjami, minimalna roczna liczba porodów, która zapewnia zarówno bezpieczeństwo pacjentkom, jak i rentowność oddziału to 400. Tymczasem we wszystkich tych placówkach porodów było znacznie mniej – mówi Angelina Kosiek.
Rzeczniczka precyzuje, że w buskim szpitalu w minionym roku na świat przyszło zaledwie 166 dzieci, w Staszowie i Jędrzejowie – po około 250.
Agnieszka Nawrot, pełnomocnik zarządu spółki Artmedik, która prowadzi szpital w Jędrzejowie informuje, że na razie oddział ginekologiczno-położniczy funkcjonuje tam normalnie, ale sytuacja może się w każdej chwili zmienić w przypadku części położniczej oddziału.
– Mamy ogromne trudności z obstawieniem dyżurów. Można powiedzieć, że jest to norma na południu województwa, ponieważ z przyczyn kadrowych dochodzi do zawieszenia oddziałów także w Staszowie i Busku-Zdroju. Jeżeli nasz oddział zostanie zawieszony, to wszystkie pacjentki, które planowały urodzić w Jędrzejowie, będą miały zapewnioną opiekę w kieleckim szpitalu na ul. Kościuszki – zapewnia.
Agnieszka Nawrot dodaje, że bardziej optymistycznie sytuacja wygląda w przypadku części ginekologicznej oddziału – na razie nie zapowiada się, by doszło do jej zawieszenia. Wszystkie zaplanowane zabiegi będą się odbywały.
Władze szpitala w Staszowie zawarły z kolei porozumienie z władzami Świętokrzyskiego Centrum Matki i Noworodka w Kielcach. Dzięki temu wszystkie pacjentki z terenu tego powiatu znajdą w kieleckiej lecznicy bezpłatną opiekę. Rafał Szpak, dyrektor szpitala przy ul. Prostej uspokaja, że pacjentki ciężarne nie powinny się niczego obawiać.
– Możliwości mamy, nie odbije się to absolutnie ani na komforcie pacjentek, ani na jakości prowadzonej opieki okołoporodowej. Placówka była dostosowana do znacznie większej liczby pacjentek, w ciągu trzech lat liczba porodów spadła o 30 procent. Moce przerobowe jak najbardziej posiadamy – zaznacza.
Gorzej sprawa wygląda w przypadku zabiegów ginekologicznych. Z takich na południu regionu dotychczas korzystało rocznie około 2 tys. pacjentek, a więc zdecydowanie więcej niż kobiet rodzących. Głównym problemem są w tej chwili finanse. Rafał Szpak wyjaśnia, że jeśli chodzi o położnictwo i neonatologię – Narodowy Fundusz Zdrowia nie określa limitów przyjęć i płaci lecznicom za leczenie każdego przyjętego pacjenta. Inaczej rzecz się ma w przypadku perinatologii, patologii ciąży i ginekologii – świadczenia są finansowane w ramach ryczałtu, który jest niezmienny.
– My i tak go zdecydowanie nadwykonujemy. Dodatkowi pacjenci w tym zakresie będą się mieścić w tym wynagrodzeniu ryczałtowym, którego póki co nikt nam nie chce zwiększyć, więc szpital będzie musiał te świadczenia finansować z własnego budżetu – podkreśla.
O rozwiązanie tego problemu zapytaliśmy w świętokrzyskim oddziale Narodowego Funduszu Zdrowia. Uzyskaliśmy odpowiedź, że: „dyrekcja oddziału, mając na uwadze dobro pacjentów, wnikliwie analizuje sytuację i monitoruje zagrożenia wynikające z zaistniałej sytuacji. Jeżeli chodzi o dodatkowe finansowanie dla kieleckich szpitali, które przyjmowałyby pacjentki z innych lecznic to trzeba podkreślić, że sytuacja jest bardzo dynamiczna. W tej chwili trudno oszacować, ile pacjentek zostanie przyjętych. Na razie nie widzimy zwiększonej liczby osób w lecznicach stolicy województwa. Reforma dotycząca zmian w funkcjonowaniu szpitali powiatowych jest opracowywana”.