Ptasia grypa w regionie. Część drobiu idzie „za kraty” na trzy tygodnie, a część pod nóż, bo w kurniku na dłuższą metę może być zbyt ciasno. Trwa weterynaryjna kontrola wokół Linowa, w powiecie grudziądzkim, po wykryciu ptasiej grypy w stadzie indyków z Linowa.
– Zamknięte, zabezpieczone! Ciężko mają, ale mam płot, ogrodzone są, mają zadaszenie i jest malutkie wyjście, ale bezpieczne… – mówią gospodarze z tzw. strefy zapowietrzonej.
– Dwie godziny czasu miałam, żeby po wsi polecieć, zobaczyć, kto, ile ma kur…Ludzie boją się, że wejdzie zaraza, że ptaki pozdychają, to wolą wybić…My mamy kwarantannę pełną, kury muszą być zamknięte…- dodają.
– Przygotowujemy się, wybijamy, co można. Jak mają być zamknięte trzy tygodnie, to będzie im za ciasno, więc wybijam. Na podwórku mogły sobie chodzić…Mam trochę miejsca w zamrażarce. Te ładniejsze zostają… – można usłyszeć od gospodarzy.
W Linowie, w związku z pojawieniem się ogniska ptasiej grypy, wybito 11 tys. indyków.