Dla niektórych to mumia jednak większość osób schodząc do podziemi kościoła św. Józefa w Sandomierzu odwiedza szczątki Teresy Izabeli Morsztynównej, w kulcie dla tej postaci. Dziewczyna zmarła w wieku 18 lat w opinii świętości. Było to w 1698 roku.
Od tamtej pory jej ciało nie ulega normalnym procesom rozkładu. Szczątki świątobliwej kasztelanki zachowane są w bardzo dobrym stanie, mimo że nie były poddawane żadnym zabiegom. W dobrym stanie są także suknia, tunika i rękawiczki.
Przeszklona trumna stoi w pomieszczeniu, w którym urządzono kaplicę. To miejsce jest chętnie odwiedzane przez mieszkańców i pielgrzymów, zwłaszcza w tych dniach, gdy wspominamy zmarłych.
Jak powiedział ks. Jerzy Dąbek, proboszcz parafii św. Józefa w Sandomierzu, kilka lat po śmierci Teresy Izabeli Morsztynównej otwarto jej trumnę i stwierdzono bardzo dobrze zachowane szczątki. Robiono to jeszcze potem dwukrotnie, po czym zadecydowano, że jej trumna zostanie przeniesiona do oddzielnego pomieszczenia i udostępniona do kultu, który w ostatnich latach bardzo się rozwija.
Ksiądz Jerzy Dąbek dodał, że jedna z wersji, która ma wyjaśniać to zjawisko mówi o tym, że w kościele panuje specyficzny mikroklimat i dlatego ciało Teresy Izabeli Morsztynównej jest tak dobrze zachowane. To jednak kłóci się ze stanem innych ludzkich szczątków znajdujących się w kryptach tego kościoła.
– Przed wiekami pochowano tam w sumie około 200 osób duchownych i świeckich, których szczątki nie zachowały się tak, jak młodej kasztelanki. Stąd wniosek, że nie wszystko da się wytłumaczyć empirycznie, tym bardziej że otrzymujemy informacje od osób, które modliły się przy trumnie Teresy Izabeli, że po jakimś czasie ich prośby zostały wysłuchane. To są ciekawe świadectwa – dodał ks. Jerzy Dąbek.
Teresa Izabela Morsztynówna zmarła po krótkiej, prawdopodobnie zakaźnej chorobie. Jej rodzice planowali dobrze wydać ją za mąż, jednak ona marzyła o życiu zakonnym.