Od przyszłego roku szkody łowieckie u rolników będą szacować przedstawiciele wojewody, a nie związki łowieckie. To efekt nowelizacji ustawy o prawie łowieckim. Dotychczas zajmowali się tym myśliwi, którzy ze swoich składek wypłacają rolnikom odszkodowania.
Od 1 stycznia poszkodowany rolnik będzie zgłaszał się do wójta, burmistrza lub prezydenta, który przekaże jego wniosek wojewodzie. Następnie wojewoda wyśle do rolnika przedstawiciela, który oceni szkody. Ta zmiana to duże wyzwanie organizacyjne dla Świętokrzyskiego Urzędu Wojewódzkiego – przyznaje dyrektor Wydziału Infrastruktury i Rozwoju w Świętokrzyskim Urzędzie Wojewódzkim Jacek Sułek.
Z danych Polskiego Związku Łowieckiego wynika, że w ciągu minionego roku gospodarczego w województwie świętokrzyskim wpłynęło ponad 2 400 wniosków o oszacowanie strat. Przedstawiciel wojewody będzie musiał odwiedzić każde zgłoszone gospodarstwo. Jedna wizyta trwa około 4 godzin. To oznacza, że urząd będzie potrzebował kolejnych pracowników w różnych powiatach, którzy sprawnie dotrą na miejsce szkody i oszacują straty. Na razie urzędnicy mają sporo wątpliwości związanych m.in. z kosztami zatrudnienia i przeszkolenia pracowników oraz kosztami ich transportu.
Nowelizacja ustawy zakłada także powstanie krajowego funduszu z którego będą wypłacane odszkodowania dla rolników. Mają go tworzyć składki myśliwych. Jeśli zabraknie pieniędzy, to do odszkodowań dopłaci państwo. Planowane zmiany zwiększą finansowe obciążenie myśliwych – przyznaje przewodniczący Zarządu Okręgowego Polskiego Związku Łowieckiego w Kielcach Jarosław Mikołajczyk. W ciągu ostatnich 2 lat okręg kielecki PZŁ wypłacał rocznie około pół mln złotych odszkodowań. Składki, które będzie musiał płacić na rzecz krajowego funduszu odszkodowawczego będą 2,5 razy wyższe. Ich wysokość zależy od planowanej liczby zwierząt do odstrzału.
Zmiany w ustawie o prawie łowieckim są m.in. skutkiem głosów rolników, którzy uważali, że myśliwi zaniżają wartość szkód w ich uprawach. Właściciel prawie 70–hektarowego gospodarstwa w Starej Słupi pan Dariusz Przemyski jest zadowolony z nadchodzącej zmiany. Uważa, że szacowanie strat przez państwowego urzędnika, który nie jest myśliwym, zapewni bezstronność. Dodaje, że gdy 3 lata temu zgłosił straty w swoich uprawach, koło łowieckie potraktowało go lekceważąco. Jednak w wyniku rozmów udało się dojść do rozwiązania, które zadowoliło rolnika.
Świętokrzyskim rolnikom szczególnie szkodzą dziki, których populacja w ostatnich latach wzrosła o kilkaset procent. W związku z tym Kielecki Okręg Polskiego Związku Łowieckiego zwiększył odstrzał dzików do 3,5 tysiąca.