Korona Kielce zremisowała na wyjeździe z Wisłą Kraków 1:1 (1:1) w meczu 35. kolejki PKO Ekstraklasy.
Bramkę dla „Białej Gwiazdy” zdobył w 7. minucie Alon Turgeman. Wyrównał w 34. minucie Daniel Szeglągowski, który strzelił swojego pierwszego gola w ekstraklasie. W 18. minucie Turgeman nie wykorzystał rzutu wolnego, a w 30. minucie Mateusz Hołownia został ukarany czerwoną kartką.
– Jeszcze na dobre ten mecz się nie rozpoczął, a już musieliśmy „gonić” wynik i to się mogło dla nas źle skończyć. Kluczowa była obrona rzutu karnego przez naszego bramkarza, bo to dodało nam wiary. Później już każdy widział jak to się potoczyło – czerwona kartka dla Mateusza Hołowni i tak naprawdę prowadziliśmy grę. Zabrakło nam wyrachowania i kropki nad i, żeby wywieźć trzy punkty. Jest to budujące, co dziś pokazaliśmy. Cieszy przede wszystkim wejście naszej młodzieży, bo chłopcy pokazali się z bardzo dobrej strony i tym torem musimy iść dalej – podsumował drugi trener Korony Kamil Kuzera, zastępujący na ławce Macieja Bartoszka, który musiał pauzować za czerwoną kartkę otrzymaną przed tygodniem w meczu z Arką Gdynia.
– Gdy na odprawie zauważyłem swoje nazwisko w składzie, to nie ukrywam, że byłem mocno zaskoczony. Był mały stres, ale gdy już wybiegłem na murawę, to wszystko szybko zniknęło. Po zdobyciu bramki chyba wszystko było widać na boisku. Każdy widział mam nadzieję. Jestem bardzo szczęśliwy z tego, co się wydarzyło w Krakowie. Nie spodziewałem się dostać od trenera szansę od pierwszej minuty, a jeszcze zdobyć gola w takim mecz, to już coś wspaniałego – przyznał skrzydłowy Korony Daniel Szelągowski.
– Chcieliśmy od początku narzucić wysoki pressing, a po odbiorze piłki budować atak pozycyjny. Myślę, że nieźle to wyglądało. Takie nastawienie zaowocowało szybko zdobytą bramką. Potem mieliśmy kolejną szansę, ale nie wykorzystaliśmy rzutu karnego i to napędziło rywala. Od 30. minuty zaczęły się nasze problemy, bo graliśmy w dziesięciu i szybko straciliśmy gola. W drugiej połowie Korona dochodziła do sytuacji, ale trzeba pochwalić chłopaków za determinację, za walkę o korzystny wynik. To na pewno duży plus drużyny, ale stać ją na więcej i o to powalczymy już we wtorek. Jeśli chodzi o czerwoną kartkę dla Mateusza Hołowni, to nie mnie to oceniać. Było to niebezpieczne zagranie, ale on na pewno nie zrobił tego złośliwie. Nie widział przeciwnika. Tak to ocenił VAR, więc chyba było to prawidłowa decyzja. Zawsze wyznaczamy trzech piłkarzy, którzy mają ewentualnie wykonać rzut karny. Alon bardzo dobrze czuł się w tej sytuacji, chciał wykorzystać „jedenastkę”, jak to miało miejsce ostatnio w Łodzi, ale dziś mu się nie udało. Nie możemy go jednak obwiniać, że mamy tylko punkt – powiedział trener Białej Gwiazdy Artur Skowronek.
– Na pewno robiliśmy wszystko, żeby wygrać. Walczyliśmy od samego początku do końca. Ta niefortunna czerwona kartka w 30 min. dla Mateusza Hołowni przeszkodziła nam, ale daliśmy z siebie i zostawiliśmy serce na boisku i myślę, że trzeba ten punkt szanować – podsumował pomocnik Wisły Damian Pawłowski.
We wtorek o 20.30 kielczanie zagrają przedostatni mecz w tym sezonie. Zmierzą się wówczas z Wisłą Płock na wyjeździe.